Rok 2013 był dla mnie trochę pechowym. Przed każdym, ważnym startem gdy mój organizm łapał formę musiałem się rozchorować. Mam z tym spory problem, choroba zazwyczaj krzyżuje moje plany jakie wiążę z kolejnym startem.
Nie pobiegłem 10 000m na MMP (nie było sensu, byłem zbyt słaby). W drugiej części sezonu choroba nie pozwoliła zrobić życiówek na stadionie. Odpuściłem Młodzieżowe Mistrzostwa Polski w biegach przełajowych.
Mam prawo ponarzekać, ponieważ mocno przepracowałem zimę, także na obozach wylałem dużo litrów krwi i potu ;) Gdy już było widać efekty, znienacka atakowała mnie choroba. Podejrzewam, że wynika to z mojej odporności, która jest mocno zaniżona w okresie ciężkich treningów.
Mimo to udało się zrobić kilka życiówek:
9:18.71 na 3000m
4:22.10 na 1500m
I co mnie najbardziej cieszy, 2:42.98 na 1000m
AMPy na stadionie, Łódź. 3000m, czas 9:34
Koniec lipca, XXIII Bieg Powstania Warszawskiego, jak zwykle wyjątkowy klimat biegu zmusza do biegania na 100% w przeciwieństwie do warunków, ale czas nie najgorszy 16:46 co dało 14 pozycję open.
W sieprniu udałem się do Gdańska na Bieg św.Dominika, to zdecydowanie najciekawszy bieg w którym wziąłem udział w moim krótkim życiu. Centrum Gdańska, setki kibiców, same gwiazdy LA na starcie i na końcu gdzieś ja. Nawet wyczytali moje imię i nazwisko, okazało się, że reprezentuje barwy LUKS Orkan Września...?! :) Czas na mecie: 35:25. Jakieś 2 minuty gorzej od założenia.
Warto było.
fot. Mateusz kamyk
W zeszłym roku nie udało się zrobić dobrego wyniku, co nie znaczy, że nie zrobiłem progresu. Progres był i to ogromny. Do sezonu w 2014 roku szykuję się jeszcze mocniej. Myślę, że jeszcze zaskoczę niektórych swoją formą.. ;)